To już kolejna książka tego autora, którą uważam za napisaną wyłącznie dla kasy (poprzednia to Wiara). Mimo iż uważam Joego Vitalego za wielkiego inspiratora, to odkąd napisał Zero ograniczeń i uznał, że od tej pory nic ważniejszego już nie potrafi przekazać, to ciągle coś publikuje. Tym razem wygląda na to, jakby z jakiegoś drobnego e-booka zrobiono pełnoprawną książkę o zdrowej cenie 29,90 zł. Tymczasem „Manifest obfitości – 10 prostych zasad” to pozycja licząca ledwie 56 numerowanych drobnych stron, z których spora część jest w całości lub w większej części pusta. Za to cena jest nieadekwatna i pewnie sporą jej część pochłonęła twarda oprawa – o ile zawsze cieszę się na taką właśnie oprawę, to przy tak małym wydawnictwie można było to opublikować jako mały, tani skrypt.
Trudno mi tu cokolwiek cytować, żeby nie zdradzić automatycznie zawartości 10% książki, mogę tylko powiedzieć, że jest to wybrany zbiór 10 zasad (spośród wielu, które Joe Vitale prezentował już w poprzednich swoich książkach), które mają sprawić, że odmieni się nasze życie. Te 10 rozdziałów należy czytać codziennie po jednym, wracając do nich tyle razy, żeby okres czytania wynosił aż 30 dni (to zapewne wynika z faktu, iż mniej więcej tyle dni wymaganych jest do utrwalenia nowego podejścia do danego zagadnienia – w tym przypadku do obfitości w życiu).
Prócz tych 10 rozdzialików głównych jest jeszcze wstęp, posłowie i króciutka charakterystyka autora – polecam jedynie najzagorzalszym zwolennikom Joego Vitalego, ale nie tym, którzy od tej książki chcieliby zacząć przygodę z jego wiedzą, bo tu spotkają tylko zbyt duży skrót myślowy.
Witam! Kochałam książki Vitalego. Przestałam go czytać , gdy napisał o hooponopono. Niestety, dla Vitalego, nie dla mnie, byłam kilka lat temu na kursie hooponopono Ani Kligert, uczennicy i tłumaczki kahunki Morny Simeony, gdy była w Polsce, a także mentorki, guru dr Lew. Morna przewidziała, że Lew wypaczy jej ideę, ale nie przejmowała się tym. Prawda zwycięży – mówiła.
Przesłanie Vitalego i Lew, że wystarczy mówić przebacz mi, kocham Cię itp. to ściema. Proces oczyszczania energii jest zupełnie inny, ale też prosty. Morna Simeona przyjechała do Polski tuż po pierwszej pielgrzymce papieża Jana Pawła II w ojczystym kraju i pojechała do Częstochowy, by oczyścić traumę /to było przed powstaniem Solidarności/- podświadomość Polski przed obrazem Matki Boskiej. Jej tłumaczką i potem uczennicą była właśnie Anna KLIGERT. Tam / do kaplicy przed obraz Matki Boskiej/ wg niej, Polacy przynosili przez wieki swoje smutki i tragedie po przegranych powstaniach, klęskach, osobistych tragediach. Ona to oczyściła i powiedziała, że wkrótce Polska odzyska niepodległość i runie mur berliński! Tak się stało. Nie mówi się o ty, kto to wie? Podczas wizyty Morny Simeony w Częstochowie telewizja polska TVP nakręciła film, ale był tylko raz wyświetlony i nikt o tym nie wie. Ciekawe dlaczego. Przecież to fascynujące. Polecam kurs hooponopono wg Morny Simeony. Teraz robi go Joanna Mędrzak z wrocławskiej Manawy, uczennica Ani Kligert. Nie przepadam za nią, ale kurs jest ok.