Czytelniku, czy choć raz zastanawiałeś się nad zawartością wiadomości telewizyjnych, czemu poświęcają najwięcej uwagi? Matka zabiła dziecko, pijany kierowca wpadł w przystanek autobusowy, powódź na południu kraju (lub w dalekiej Brazylii – w końcu nie ma to znaczenia, ważne że tragedia), strzelanina w kolejnym mieście USA, zamach terrorystyczny w Izraelu itd. W najlepszym przypadku będą to cyniczne wypowiedzi polityków dotyczące poczynań innych partii. Co łączy te wszystkie zdarzenia? Negatywny wydźwięk, ukazywanie świata w czarnych barwach – im więcej tego oglądasz, tym szybciej przyswajasz sobie wizję, że świat jest okrutny i tylko czekać, aż w nasze życie wkroczy tragedia. Znasz to powiedzenie „nie chwal dnia przed zachodem słońca”? Jak ulał pasuje do tej filozofii…
A teraz zadajmy sobie dwa pytania. Dlaczego akurat takie informacje są wyciągane na pierwszy plan? Bo dobrze się sprzedają, bo z niewiadomych przyczyn ludzie lubią się tym fascynować… Jako dodatek pod sam koniec wiadomości pojawia się ledwie garstka pozytywnych lub neutralnych doniesień takich jak informacje ze świata sportu, że ktoś wygrał jakiś turniej, mecz. A drugie pytanie wymaga już większego przemyślenia: co nam to daje, że oglądamy ten niekończący się serial katastrof, porażek, cierpienia innych itd.? Czy to dla nas rozrywka, czy dzięki temu czujemy się lepiej, czy wypoczywamy przy takich wiadomościach? Pomyśl przez chwilę i porównaj te proporcje, czy faktycznie na świecie jest ledwie kilka procent pozytywnych chwil, a reszta to ludzkie tragedie w każdym miejscu i o każdej porze? Z pewnością NIE!
To dlaczego robisz sobie (przez wpływanie na swoją podświadomość) krzywdę, oglądając jedne wiadomości za drugimi? Kiedy pierwszy raz o tym temacie przeczytałem w Sekrecie Rhondy Byrne, doznałem olśnienia – faktycznie, przecież to głupota, co ja z tego mam? Nie dość, że marnuję sporo czasu (którego nie da się kupić, bo życie płynie nieubłaganie), to jeszcze karmię się tą wybiórczą negatywną energią.
Powiedz sobie dość! Oczywiście nie chodzi tylko o same informacje w telewizji, prasa i wiadomości internetowe – to też jedno bagno, które ma nam pokazać, żeby się nie wychylać ze swymi marzeniami, bo i tak prędzej czy później złe zdarzenia nas dopadną. Owszem, może tak być czasami, ale w międzyczasie czeka nas wiele bardziej przyjemnych chwil wypełniających nasze życie i na nich warto koncentrować więcej uwagi w myśl Prawa Przyciągania.
Rozumiem, w wielu głowach pojawi się automatyczny sprzeciw, bo jakże to tak nie wiedzieć, co się w świecie i polityce dzieje? Proponuję iść na kompromis i ograniczyć się do krótkich i bardziej wyważonych informacji, czyli kwadrans z Teleexpressem dziennie i szlaban na resztę zbędnych zakłócaczy – po kilku miesiącach Twój styl życia się poprawi, no może nie będziesz na bieżąco w tematach u cioci na imieninach przy wódce, ale czy tam nie gadają w podobnym stylu, podsycając negatywną energię smutnych i niesympatycznych wydarzeń? I uwierz, że narzekanie, to nie tylko domena Polaków… Zacznij tworzyć swój własny świat, nagle okaże się, że i ludzie Cię otaczający zaczną opowiadać ciekawsze rzeczy – to tylko kwestia czasu i tego, z kim chcesz przebywać, bo zapewne nie z ludźmi wysysającymi z Ciebie całą energię.