Książka „Bohater”, która pojawiła się na polskim rynku w 2014 roku, jest kontynuacją sagi autorstwa Rhondy Byrne zapoczątkowanej przez bestsellerowy tytuł „Sekret”. Po drodze była też niedawno opisywana przeze mnie „Siła”. Tym razem Rhonda wróciła do koncepcji znanej z pierwowzoru, czyli do zebrania wypowiedzi 12 osób, których określiła mianem bohaterów, bo wbrew wszystkim trudnościom życiowym odnieśli oni sukces i to oni w kolejnych rozdziałach opowiadają w książce o czynnikach przybliżających ich do owego sukcesu (naprzemiennie, bo koncepcja książki zakładała nie opis kolejnych historii od zera do milionera, ale pokazanie wspólnych cech i zasad, do których odnoszą się poszczególni bohaterowie). Wszyscy oni uważają, że każdy może stać się takim bohaterem, bo „Twoje początki nie determinują Twojego przyszłego życia. Nie brakuje Ci żadnego ludzkiego pierwiastka ani żadnej cechy, aby spełnić swoje marzenia. Możesz być tym, kim zechcesz, dokonać tego, czego zapragniesz, nawet jeśli okoliczności działają na Twoją niekorzyść”.
Książkę można polecić wszystkim tym, którzy chcieliby sobie utrwalić i pogłębić wiedzę z pierwotnego „Sekretu”. Można też stwierdzić, że „Bohater” to w jakimś stopniu odgrzewane kotlety, ale nie do końca. Po pierwsze – w tej książce wypowiadają się ludzie, którzy osiągnęli sukces w różnych dziedzinach życia (sportowcy, przedsiębiorcy, itp.), a nie głównie szkoleniowcy i trenerzy sukcesu, jak miało to miejsce w „Sekrecie”. Po drugie, to nie odcinanie przez Rhondę Byrne kuponów od sławy, bowiem cały dochód ze sprzedaży tej książki przeznaczony jest na fundacje założone właśnie przez owych bohaterów występujących w książce.
Czytając „Sekret” można było odnieść wrażenie, że sugestie dotyczą tam głównie zdobycia bogactwa w obszarze materialnym, w czym nie ma nic złego – nie zawsze jest to jednak proces łatwy i szybki, dlatego tym razem autorka doprecyzowuje, że ważna jest w życiu satysfakcja: „Wszyscy potrzebujemy jedzenia, schronienia i ubrania, lecz ślepa pogoń za dobrami materialnymi ograbia nas z życia dającego pełną satysfakcję”.
Jeden z bohaterów John Paul DeJoria podkreśla to, o czym mówi większość podręczników o sukcesie osobistym, czyli że praca powinna być zgodna z naszą pasją (a nie tylko dla dużej kasy): „Kiedy masz pasję i to, co robisz, robisz dlatego, że chcesz, a nie że musisz, wtedy zawsze wykonujesz swoją pracę lepiej, bo z miłością” – no i na pewno jest ona dużo mniej męcząca mimo sporego wkładanego w nią wysiłku.
Pamiętajmy, że własne myśli (często poświęcamy tym złym sprawom nadmiar czasu, a dostajemy dla nich inspiracje w wiadomościach telewizyjnych) należy odpowiednio kształtować i nadzorować, żeby przeważały te pozytywne: „Kiedy zrozumiesz i uznasz, że Twoje fatalne samopoczucie wypływa z pojawiających się w Twojej głowie myśli, zaczniesz je świadomie kształtować”. A w wyniku utrwalania nawyku skupiania się na pozytywach życia, będą się one materializowały, bo „gdy wypełnia Cię radość, zaraz pojawia się determinacja, z perspektywy radości bowiem wszystko wydaje się dziecinnie proste”. No ale co zrobić z wiecznymi narzekaczami wokół nas, którzy nie są w stanie zaakceptować takiego pozytywnego podejścia, bo nawet je z góry skrytykują? Odpowiedz sobie sam, czy są Ci oni do czegoś potrzebni? „Oponenci to z reguły ludzie o zamkniętych umysłach, którzy nie żyją na miarę swojego potencjału” – tak, to prawda, najtrudniej ludziom otworzyć swój umysł na wiele spraw w różnych dziedzinach swego życia, w tym na najważniejsze takie jak dbanie o zdrowie.
Pamiętać należy, żeby nie popaść w skrajny optymizm (niektórzy zbyt płytko odczytują przesłanie z książki „Sekret”) – sytuacje dobre jak i złe w życiu się zdarzają, a „wyzwania i przeszkody przygotowują nas na sukces” i pozwalają go lepiej docenić. Każdy z nas ma jakieś swoje podejście, ważne aby do sukcesu podchodzić z otwartym umysłem – i czytać książki, wyciągając z nich wartościowe wnioski!