Na zakup książki „Sekret Potęga młodości” zdecydowałem się ze względu na rekomendację znanej pieczęci Sekret, z której korzysta wydawnictwo opierające swój sukces na książce i filmie Rhondy Byrne „Sekret”. Pierwsze zaskoczenie, to fakt w moim mniemaniu nie do końca etycznego podejścia tłumacza (a raczej polskiego wydawnictwa, które narzuciło polski tytuł), bo w oryginale tytuł brzmi następująco „The Secret To Teen Power” – wyraźnie nacechowane słowo teen odnoszące się do nastolatków, a nie ogólnie do młodości, bo trudno powiedzieć, że ktoś mający np. 25 lat nie jest młody, ale nastolatkiem z pewnością nie jest.
I faktycznie książka autorstwa Paula Harringtona (podopiecznego Rhondy Byrne) jest niczym innym jak wersją „Sekretu” dla nastolatków – choć w praktyce nie jest napisana w ten sam sposób, nie ma tu bowiem zestawu wypowiedzi znanych twórców książek motywacyjnych, ani charakterystycznych dla Rhondy podsumowań rozdziałów. Jest jednak ten sam sposób wydania książki na wysokiej jakości kolorowym papierze kredowym.
Jest to zatem typowy przewodnik Prawa Przyciągania, którego skuteczność autor omawia na zasadzie trzyetapowego działania: Poproś… Uwierz… Otrzymaj. Proszenie to zdefiniowanie tego, co chcemy osiągnąć, a jak zbudzić w sobie wiarę?: „Zachowuj się w taki sposób, jakbyś już miał to, czego pragniesz”. Warunkiem otrzymania jest wczucie się w rolę: „Poczuj się tak, jak się spodziewasz, że się poczujesz, kiedy w końcu uda Ci się otrzymać to, na co czekałeś”. Autor podsumowuje ten proces następująco „Ujmując to jeszcze precyzyjniej, PROSISZ i WIERZYSZ za pośrednictwem swoich myśli. Ale OTRZYMUJESZ za pośrednictwem swoich działań”. I to chyba ważny sygnał – bez działania i gotowości na osiągnięcie celu – trudno by wizje się zmaterializowały.
W książce podkreślana jest duża rola wdzięczności za to, co już się posiada (ten aspekt uznałem za ósmy klucz do sukcesu): „Rzeczą niemożliwą jest przyciągnięcie do swojego życia jeszcze więcej dobra, jeśli nie jesteś wdzięczny za dobro, które już masz”.
Wiele osób jest sceptycznych wobec Prawa Przyciągania, podając zwykle argument katastrof zbiorowych (wypadków, żywiołów). Ciekawe wyjaśnienie w tej sprawie przedstawia Paul Harrington. Otóż ludzi można podzielić nie tylko na tych, którzy swoimi myślami przyciągają rzeczy i wydarzenia pozytywne lub negatywne (mając tego świadomość lub nie). Są też inni: „Ludzie, którzy nie znają SEKRETU, przyciągają do siebie wydarzenia automatycznie, bez zastanowienia. Wybrali tryb losowego odtwarzania i przyciągają rzeczy i zdarzenia, których nie chcą i to nawet bez takiego zamiaru. Zostali uwarunkowani, by wierzyć, że w życiu dostaje się to, co się trafi”.
Jest też w tej książce niezwykle ważne stwierdzenie dotyczące wolności osobistej, która według autora polega „na robieniu tego co chcesz i kiedy chcesz. Polega na życiu na Twoich warunkach”. A jeśli już nad czymś się skupiamy i chcemy to robić, to powinniśmy robić to z pasją.
Paul Harrington odnosi się też do ludzi z problemami dotyczącymi poczucia własnej wartości i uważa, że: „To Ty jesteś jedyną osobą, która jest w stanie wyleczyć się z Twoich problemów związanych z niskim poczuciem własnej wartości” – nikt tego za nas nie zrobi, choć pomagać mogą inni, w tym autorzy książek – to my sami musimy zaakceptować siebie i zrozumieć, że najczęściej sami wmawiamy sobie owe niskie poczucie własnej wartości – więc i my sami możemy przestać sobie to wmawiać. Jednym z takich sposobów pomocnych w takim przełamaniu się jest zasada, iż „Najpierw musisz uczynić szczęśliwym siebie, to z kolei przyciągnie do Ciebie miłość i szacunek innych”.
Autor nawiązuje również do często spotykanego schematu, który powoduje rozsiewanie wokół negatywnej energii, czego powinniśmy unikać, bo nic dobrego z tego nie wynika. A chodzi tu o problemy zdrowotne „jeśli czujesz się fatalnie, nie rozmawiaj o tym z innymi, chyba że chcesz tego więcej”. Tej tezy jednak większość nie potrafi zaakceptować, wolą wręcz pławić się w swych opowieściach o tym, jak to nikt nie chce lub nie potrafi im pomóc, ani zrozumieć – więc jeszcze bardziej skupiają się na nagłaśnianiu problemu, zamiast na rzeczywistych krokach mogących prowadzić do rozwiązania problemu. Często miewam wrażenie, że ludzie kochają chorować, że to pomaga im skupić na sobie uwagę innych… Kiedy już spotkasz taką osobę, to „skieruj Waszą rozmowę na to co dobre, na to co zdrowe, na to co afirmuje życie, i na to, co afirmuje dobrostan”.
Przydatnych sugestii jest w książce znacznie więcej i jak widać po długości dzisiejszej recenzji nawet taki kolejny klon „Sekretu” potrafi odświeżyć spojrzenie na niektóre aspekty życia, a nawet wnieść nieco nowych informacji do stanu wiedzy osoby aspirującej do szczęśliwego życia.