W końcu zdobyłem się na przeczytanie kontrowersyjnej książki „4-godzinny tydzień pracy”, którą napisał Timothy Ferriss. To drugie, rozszerzone wydanie z 2009 roku liczy sobie blisko 500 stron. Autor próbuje nam pokazać, że istnieją różne ścieżki życia, w tym dochodzenia do niezależności finansowej. Jedną z nich jest cieszenie się tu i teraz możliwością spełniania marzeń bez odkładania czegoś na później, co stoi w sprzeczności ze stosowanymi przez niektórych mentorów ideami odroczonej nagrody (korzystania z uroków zarobienia sporego zaplecza finansowego po pewnym, zwykle stosunkowo długim okresie intensywnej pracy zarobkowej).
Książka jest pełna porad, ćwiczeń, pytań, które powinniśmy sobie zadać, aby móc lepiej zaprojektować udane, satysfakcjonujące nas życie, np.: „Co by się stało, gdybym zrobił wszystko inaczej niż otaczający mnie ludzie?”.
Tim Ferriss zwraca między innymi uwagę na to, że nawet wśród marzeń można się zagubić, chodzi o przesyt: „To, czego chcesz, dostępne zbyt często i w zbyt dużej ilości staje się tym, czego nie chcesz” (np. spróbujcie jeść ulubione ciastko dzień w dzień przez kolejne 5 lat). Mało kto, marząc o szczęściu zauważa ten ważny fakt. Trzeba mieć świadomość, że należy zadbać o różnorodność doznań w wielu aspektach życia, żeby nie odczuć znużenia. Autor uważa, że przeciwieństwem szczęścia jest znudzenie, natomiast jako praktyczny synonim szczęścia uznał podekscytowanie – to z takim uczuciem ludzie potrafią, nie patrząc na czas, intensywnie pracować nad swoim pomysłem, żeby wdrożyć go w życie. W tym miejscu warto zaznaczyć, że szczęście nie zawsze musi się wiązać bezpośrednio z sukcesem finansowym, gdyż pieniądze same w sobie nie są celem. Są tylko narzędziem pomocnym w realizacji wielu pomysłów, pozwalają też na zwykłe funkcjonowanie (żywność, dach nad głową, pokrycie kosztów transportu). Wydanie pieniędzy na drogie zabawki, np. sportowy samochód nie u każdego da taki sam wysoki poziom ekscytacji i to utrzymujący się w długim czasie. Jeśli ktoś nie fascynuje się szybkimi przejażdżkami na odpowiednich torach wyścigowych, to zakup np. ferrari będzie dla niego raczej zwykłym zaprezentowaniem swego statusu materialnego z chęci pochwalenia się sąsiadom i znajomym.
Często ludzie wolą przewidywalność i stabilność w życiu, lecz zwykle prowadzi to do monotonnego, niesatysfakcjonującego życia. Aby tego uniknąć, powinniśmy starać się wyjść poza swoją strefę komfortu, stosując się np. do takiego ćwiczenia: „Zrób postanowienie, że codziennie będziesz robił jedną rzecz, której się obawiasz”.
Ponieważ książka jest obszerna i momentami przesadnie przegadana (niektórzy twierdzą, że takie rozwlekanie i powtarzanie się sprzyja lepszemu przyswojeniu nowej wiedzy), to nie sposób tu przedstawić wszystkich wartościowych zagadnień, które omówił autor. Jednym z nich jest zasada Pareto 80/20. Chodzi w niej o to, aby w danej dziedzinie, której poświęcamy czas np. w pracy zarobkowej, odnaleźć te najważniejsze elementy dające aż 80% dochodów, poświęcając na ich wykonywanie zaledwie 20% czasu (wysiłek w zadania wykonywane przez pozostałe 80% czasu pozwala na pozyskanie pozostałych 20% dochodów – z tych mniej dochodowych zajęć można zrezygnować, oszczędzając mnóstwo swojego czasu). Można do tego dojść np. skupiając się jedynie na małej liczbie najbardziej wartościowych, a jednocześnie najmniej kłopotliwych dla nas klientów (źródeł dochodu).
Przy okazji warto tu zauważyć jedno zagadnienie dotyczące brnięcia w działania, które nie przynoszą nam określonych, wcześniej zaplanowanych korzyści, tylko dlatego, że już mnóstwo czasu na nie poświęciliśmy (np. mamy studia w nieciekawym kierunku i tylko dlatego wybieramy taki zawód wykonywany, ale samej pracy nie lubimy): „Zdolność do zarzucenia rzeczy, które się nie sprawdzają, jest integralną częścią zdolności zwyciężania”.
Kolejną ważną sugestią pozwalającą zmniejszyć nasz wkład pracy jest delegowanie zadań, czyli przekazywanie zadań podwykonawcom, wcześniej sprawdzonym osobom kompetentnym i samodzielnym, którym możemy zapłacić znacznie mniej, niż sami zarobimy na rezultacie ich pracy. I tu kłania się niestety wada proponowanych rozwiązań z amerykańskich książek. Jest nią założenie, że cały świat opiera się na języku angielskim i wszyscy, którzy chcą coś osiągnąć, muszą się do tego dostosować. W tym przypadku zleceniobiorców można poszukać w Indiach czy Chinach, tam można trafić na tanią siłę roboczą (w porównaniu do pracowników w krajach zachodnich) posługującą się językiem angielskim. Niestety w przypadku Polski trudno oczekiwać wykonania jakiś analiz, raportów czy działań w języku polskim od pracowników z Indii, a z kolei w ramach Polski nie ma aż tak zauważalnego zróżnicowania zarobków w ramach różnych obszarów kraju (co najwyżej można znaleźć (i to tylko do prostszych zadań) studentów, którym można płacić niewygórowane stawki).
W książce przedstawiono różne scenariusze zmian w życiu, np. dotyczące negocjowania z pracodawcą do krokowych zmian warunków pracy na jej wersję zdalną w coraz większym stopniu – to docelowo ma pozwolić na pracę zdalną w połączeniu z częstym podróżowaniem po całym świecie. Dlatego Tim Ferriss opisał dużą garść porad, jak zacząć zwiedzać różne zakątki świata za nieduże pieniądze, pracując jednocześnie za pośrednictwem internetu i wykorzystując minimalizm w życiu.