„Od lekarza do grabarza” to pierwsza książka, jaką napisał Jerzy Maslanky, mieszkający głównie zagranicą, ale znający polskie realia. Co ciekawe książkę tę wydano później także pod innym tytułem „Ekomedycyna”, ale w obu jest to samo, mają też identyczny podtytuł „Nie bójmy się raka i chorób serca” – który odnosi się do dwóch najczęstszych w obecnym świecie chorób prowadzących do zgonów.
Jerzy Maslanky nie jest lekarzem, ani terapeutą z dużym stażem, jednak wiedzę o zdrowiu i chorobach posiadł całkiem sporą, a wszystko zaczęło się od choroby i późniejszej śmierci jego ojca. Jak napisano na jego stronie: „Niezbędną w tym zakresie wiedzę zdobywał min. na międzynarodowych kongresach, sympozjach, w Amerykańskiej Akademii Medycyny Środowiskowej i “Global College of Natural Medicine” (USA)”.
Książka jest dość obszerna, 381 stron z dużą liczbą przypisów dolnych, drukowanych bardzo małą czcionką – co sprawia, że dość długo się ją czyta. Nie jest przy tym łatwą lekturą, bo treści odnoszą się głównie do fachowej literatury naukowej (choć sam autor stara się jak najbardziej przystępnie przedstawić stan wiedzy o chorobach przewlekłych – bo to one są zmorą współczesnej cywilizacji).
O ile w przypadku medycyny ratunkowej osiągnęliśmy ogromny postęp i jest co chwalić, o tyle w przypadku chorób przewlekłych medycyna skłania się wyłącznie ku łagodzeniu objawów często przy użyciu leków, które jedno naprawiają, szkodząc przy tym w kilku innych zakresach zdrowia człowieka. Ogromnym problemem jest tu biznes farmaceutyczny, który zdominował metody leczenia istniejące w podręcznikach jeszcze 100 lat temu. A biznesowi chodzi wiadomo o co – o jak największe zyski i to niestety po trupach (choć nie za szybko, pacjent powinien być chory stale i cierpieć odpowiednio dużo lat, gdy choroba nie jest śmiertelna) do celu.
W przypadku chorób uznawanych za śmiertelne (jak nowotwory) przemysł farmaceutyczny ma mniej czasu (zanim pacjent umrze), więc zarabia na pacjencie (często za pośrednictwem narodowej służby zdrowia lub firm ubezpieczeniowych) duże pieniądze za niezwykle drogie kuracje, które i tak mają skuteczność absurdalnie niską, żeby nie powiedzieć bardziej szkodzącą w porównaniu do podawania placebo zamiast leku. I w tym zakresie Jerzy Maslanky stara się prowadzić szeroką narrację w oparciu o wyniki wielu badań naukowych, które są solą w oku przemysłu farmaceutycznego.
Ta książka to potężne narzędzie mogące przekonać sceptyków, którzy do tej pory zaciekle bronili lekarzy i ich rzekomo skuteczne terapie… Choć prawda jest taka, że to nie wina samych lekarzy, otóż system medyczny jest tak skonstruowany, że lekarz nie ma wolnej ręki co do wyboru terapii. Na studiach uczą go wyłącznie pod dyktando podręczników, które opracowano pod kątem zyskowności międzynarodowych firm farmaceutycznych. O tanich i naturalnych środkach prawie nic nie wiedzą, a nawet gdy się dowiedzą, to system lecznictwa wymusza na nich określone działania odnośnie wypisywania recept na leki chemiczne – nienaturalne.
Na świecie największe trzy biznesy to właśnie farmacja, wydobycie i przetwórstwo ropy naftowej oraz przemysł zbrojeniowy (i o dziwo istnieją tu ciekawe powiązania wzajemnie przenikających się zagadnień między tymi przemysłami, np. przy rozwoju leków onkologicznych). Jakie więc szanse ma zwykły lekarz z najzamożniejszymi tego świata mającymi władzę większą od pojedynczych rządów danych krajów? A mimo to istnieją nieliczni lekarze (nazywani przez autora lekarzami od przyczyn w odróżnieniu od całej reszty zajmującej się wyłącznie objawami), którzy pomagają pacjentom wychodzić z trudnej sytuacji zdrowotnej dzięki często prostym i tanim (bo nie da się opatentować natury) rozwiązaniom.
Książkę tę mogę też polecić jako uzupełniającą względem tak znanej pozycji jak „Ukryte terapie” Jerzego Zięby, gdzie również autor powołuje się na liczne pozycje naukowe odnoszące się do chorób przewlekłych i sposobów ich leczenia.
Wyróżnikiem książki „Od lekarza do grabarza” jest szersze poruszenie takich tematów jak choroby kobiece (rozregulowanie hormonalne), ADHD (autor zastanawia się czy rzeczywiście istnieje taka choroba, której dawniej nie znano, a nawet w niektórych regionach świata nadal nie występuje?), dużo też wspomina się o chorobach nowotworowych.
Rozczarują się natomiast ci, którzy szukają gotowych recept (nawet tych wziętych z natury) na konkretne choroby – choć są tu pewne sugestie, to jednak książka ta nie należy do wybitnie poradnikowych. I może to dobrze, bo sam autor, choć zdobył w ciągu kilku lat sporą wiedzę opracowaną przez badaczy różnych krajów, to jednak sam nie ma wieloletniej praktyki w wyprowadzaniu ludzi z chorób, jaką posiadają tacy ludzie, jak choćby wspomniany tu wcześniej Jerzy Zięba czy Józef Słonecki, o którym pisałem już jakiś czas temu.
Hej, super wpis! Bardzo przyjemnie mi się czytało, fajnie, że znalazłem ten blog! Muszę koniecznie sprawdzić tą książke, dziękuje za rekomendacje.
Polecam się na przyszłość, tematyka bloga jest dość szeroka 🙂